• Post published:15 maja 2023
You are currently viewing “Trenować jeszcze ciężej i realizować marzenia” – rozmowa z Konradem Stychem

Michał Chudziński: Minęło już kilka dni od Mistrzostw Europy. Emocje opadły?

Konrad Stych: Jeszcze cały czas opadają. Nie łatwo jest uspokoić owe emocje po takich mistrzostwach… 

MCh: 8 zwycięstw, 1 porażka, brązowe medale Mistrzostw Europy dyw.C to imponujące osiągnięcie – gratulacje! Cel jednak stawialiście sobie inny?

KS: Za cel stawialiśmy sobie awans do dywizji B i najbardziej boli brak tegoż właśnie awansu. Bilans meczów wygranych do przegranych cieszy, szkoda że akurat przegranym okazał się być ten najważniejszy. 

MCh: Jak przebiegła końcówka przygotowań? Wiemy, że lekkiej kontuzji miesiąc przed mistrzostwami nabawił się Vice-skip Krzysztof Domin.

KS: Faktycznie Krzysiek potrzebował trochę dłuższej regeneracji po Pucharze PFKC przez naderwany mięsień. Dzięki szybkiej interwencji fizjoterapeuty Krzysiek bardzo szybko wrócił do pełni sił i mógł razem z nami przygotować się do ME-C. Sama końcówka napawała optymizmem gdyż dobrze wyglądaliśmy na lodzie.

MCh: Wróćmy do fazy Round-Robin. Który mecz był najtrudniejszy?

KS: Zdecydowanie mecz ze Słowenią. Był to jedyny mecz, w którym nie mieliśmy dużej przewagi punktowej od samego początku. Mimo wszystko dość dobrze go kontrolowaliśmy. Końcówka pełna emocji, ale ostatecznie udało się wyrwać zwycięstwo Słoweńcom. 

MCh: Czy coś Was zaskoczyło w fazie Round-Robin?

KS: Jedyne co lekko zaskoczyło to delikatnie kręcący lód – spodziewałem się przynajmniej trochę agresywniejszego lodu. 

MCh: Ostatni mecz RR był przeciwko początkującej Gruzji – wygrany gładko 16-0. Z takimi rywalami raczej nie gracie na co dzień, unikacie turniejów towarzyskich z niskiego poziomu przeciwnikami. Czy taki rywal tuż przed półfinałem nie namieszał?

KS: Na mecz z Gruzją mieliśmy jasny cel – pograć jak najwięcej shotów na pełnym skupieniu, złapać sobie dobrze siłę na wjazd, wyczuć sobie linię. Po meczu byliśmy zadowoleni z naszego podejścia. 

MCh: Co w takim razie nie poszło w tym półfinale? Patrząc z boku, nie graliście źle, wynik końcowy mocno zaskoczył wiele osób…

KS: Niestety mało co w półfinale poszło po naszej myśli. Grałem chory, nie potrafiłem przystosować się do lodu, który kręcił mniej niż na poprzednich meczach. Mimo to wciąż mieliśmy szansę, której finalnie nie udało się wykorzystać… 

MCh: Po mistrzostwach dostaliśmy sygnały, że sporo osób zachorowało podczas tych zawodów. Czy organizatorzy dobrze zabezpieczyli rozgrywki sanitarnie, zwłaszcza w obliczu niedawnej pandemii?

KS: Nie było żadnych specjalnych restrykcji, ale myślę że w kwestii bezpieczeństwa organizator zrobił wszystko co mógł np. online team meeting. Jedyne co ewentualnie mogłoby zmniejszyć szansę zarażenia się od kogoś to granie w maseczkach ale tego sobie nie wyobrażam.

MCh: Półfinałowi rywale nie do końca grali czysto, zdarzało się, że musiałeś im zwracać uwagę na np. szczotkowanie przez 2 zawodników kamienia za T-line. Czy to utrudniało grę?

KS: Raczej nie, staraliśmy się być w tak zwanej “strefie”, gdzie takie rzeczy nie są w stanie wytrącić człowieka z równowagi. 

MCh: Ostatnie zagranie meczu. Emocje wzięły górę?

KS: Najbardziej boli to, że z tego zagrania byłem zadowolony. Linia zagrana taka jaką chciałem, siła idealna. Niestety daliśmy sobie za dużo linii i to zaważyło. To tylko pokazuje słabe rozczytanie lodu z mojej strony. 

MCh: Śnią Ci się potem takie zagrania? Miałeś już takiej rangi nieudany kamień?

KS: Nie miałem takiego kamienia wcześniej. Raczej nie śnią mi się zagrania, ale na pewno zostają w mojej pamięci. Wszystkie kamienie, które zagrywałem i wpłynęły na mnie silnie emocjonalnie pamiętam bardzo dobrze. 

MCh: Jak w takim razie radzisz sobie ze stresem?

KS: Raczej nie mam z tym problemu, kwestia dobrego wejścia w mecz. Do tego osobiście potrzebuję słuchawek i trochę czasu przed meczem. 

MCh: Mistrzostwa zakończyły dla Was sezon, jednakże Wasza drużyna patrzy zazwyczaj długofalowo. Jak ten wynik wpływa na Wasze plany i cele?

KS: O tym będę mógł mówić dopiero po spotkaniu drużynowym podsumowującym sezon. Wynik na pewno zaburzy część planów, ale myślę że ten turniej może nas wzmocnić drużynowo. 

MCh: A Twoje indywidualne podejście?

KS: Porażka w półfinale boli straszliwie, pewnie jeszcze przez najbliższe miesiące będzie wracała w myślach. Niemniej jednak już teraz czuję motywację, żeby w przyszłym sezonie trenować jeszcze ciężej i zrealizować swoje marzenia curlingowe. 

MCh: Teraz czas na odpoczynek? Kiedy wracacie do treningów?

KS: Zdecydowanie odpoczynek, to był bardzo długi i intensywny sezon. Do treningów wracamy pewnie wraz z otworzeniem się hali w Łodzi, a może nawet wcześniej. 

MCh: Życzę powodzenia w realizacji marzeń curlingowych i dziękuję za rozmowę.

Konrad Stych – kapitan reprezentacji PFKC na niedawno zakończonych Mistrzostwach Europy dywizji C (3.miejsce), jeden z najbardziej utytułowanych polskich curlerów, m.in. w sezonie 2022/2023 zwycięzca Polskiej Ligi Curlingu oraz Turnieju o Puchar PFKC (odpowiednik Mistrzostw Polski), zawodnik warszawskiej drużyny MCC Team Stych, pochodzi ze Śląska.

Wszystkie zdjęcia: MCC Team Stych