• Post published:25 listopada 2025
You are currently viewing Mistrzostwa Europy w Curlingu – dzień 2. Męska reprezentacja Polski sensacyjnie wygrała w Dywizji A z Norwegią, a Polki w Dywizji B pokonały faworytki z Estonii.

Piękne wzloty i fatalny w skutkach upadek. Tak jednym zdaniem można opisać to, co działo się z reprezentacjami Polski w niedzielnych meczach mistrzostw Europy w curlingu, rozgrywanych w Finlandii. W sesji porannej były dwa zwycięstwa odniesione w starciach z faworytami, w sesji wieczornej – dwie porażki, a jedna została okupiona urazem kluczowej zawodniczki.

W porannej serii gier rywalizująca w europejskiej elicie (Dywizji A) męska reprezentacja pokonała 9:8 (–1, 2, –2, 1, –2, 3, –2, 2, –1, 1) brązowych medalistów ubiegłorocznych ME (!), Norwegów. Ekipa prowadzona przez skipa Konrada Stycha sprawiła sensację, wygrywając z dużo bardziej doświadczonymi Skandynawami (skip Magnus Ramsfjell). Polacy zagrali w zestawieniu: Bartosz Łobaza (lead), Marcin Ciemiński (drugi), Krzysztof Domin (trzeci) i Stych (rezerwowy Maksym Grzelka). Mecz na lodowisku w Lohji był zacięty, o końcowym wyniku zadecydowało ostatnie zagranie, w którym skip Biało-Czerwonych wybił najlepiej ustawiony kamień Norwegów i zdobył 9. punkt. Wcześniej, w 6. endzie, popisał się pięknym i równie skutecznym wybiciem, które dało zespołowi aż 3 punkty w tej partii i prowadzenie 6:5. Trzej zawodnicy naszej drużyny zagrali ze skutecznością 80 proc. lub więcej, co jest świetnym osiągnięciem.
– Na początku meczu graliśmy na pewno gorzej niż potrafimy. Dawaliśmy Norwegom trochę szans, ale na szczęście ich nie wykorzystali, utrzymaliśmy się w grze. Kluczowe było wykorzystanie hammera (ostatnie zagranie – red.) w 8. i 10. endzie, co dało nam spokój i ostatecznie zwycięstwo – komentował przebieg meczu Marcin Ciemiński.
– To niesamowite! Graliśmy z tymi chłopakami już wiele razy i wiedzieliśmy, że będzie zacięta walka, do ostatniego enda, do ostatniego kamienia, więc cieszymy się, że w końcu wygraliśmy – mówił Konrad Stych. – To dla nas niezwykle ważne, by pokonać drużyny, które znamy, bo nie wiemy, jak trudno będzie walczyć z innymi.
W wieczornej serii meczów Polacy doznali pierwszej porażki w turnieju. Reprezentacja Szwajcarii, ze skipem Yannickiem Schwallerem, pewnie wygrała 9:3 (–1, 2, 2, –1, 2, –1, 2, 1, X, X), co nie może dziwić, skoro Helweci to tegoroczni wicemistrzowie świata, a Schwaller ma w dorobku też brąz MŚ oraz 2 srebrne i 1 brązowy medal ME. Biało-Czerwonym nie pomogła nawet doskonała gra leada Bartosza Łobazy, który miał 95-procentową skuteczność, najwyższą ze wszystkich uczestników meczu.
Ekipa wywodząca się z Wałbrzyskiego Klubu Curlingowego debiutuje w Dywizji A (jest to w ogóle drugi występ Polski w elicie) i gra w Lohji bez najmniejszych kompleksów. W sobotę pokonała Danię 7:5, w niedzielę rano Norwegię. Polacy, prowadzeni przez czeskiego trenera Jakuba Bareša, walczą przed wszystkim o utrzymanie wśród najlepszych europejskich drużyn, czyli zajęcie co najmniej 8. miejsca w 10-zespołowej stawce. Po 3 sesjach Biało-Czerwoni zajmują miejsce 2–6 (taki sam bilans jak cztery inne drużyny, 2–1). W poniedziałek nasza drużyna rozegra dwa mecze. O godzinie 11.00 polskiego czasu z Austrią, a o godz. 19.00 z Włochami.
Pozostałe niedzielne wyniki: Szkocja – Czechy 10:5, Włochy – Austria 10:1, Szwecja – Dania 10:4, Niemcy – Szwajcaria 8:6, Szwecja – Niemcy 5:3, Norwegia – Dania 8:3, Czechy – Włochy 9:8 (po ekstra endzie), Szkocja – Austria 7:4.
Transmisje telewizyjne z ME Dywizji A w Polsacie Sport oraz Eurosporcie.

W Dywizji B nasze reprezentantki także odniosły 2 zwycięstwa i doznały porażki. Po sobotniej wygranej 8:7 z Holenderkami, w niedzielę rano pokonały 9:4 Estonki (0, 2, –2, –1, 1, 1, 4, 1, –1, X). Tym razem mecz nie miał tak dramatycznego przebiegu, jak starcie z Holandią, a jego losy praktycznie rozstrzygnęły się w 7. endzie, wygranym za 4 punkty. Polki w Lahti występują w składzie: Magdalena Kołodziej (lead), Marta Leszczyńska (druga), Ewa Nogły (trzecia), skip Aneta Lipińska (rezerwowa Julia Dyderska).
– Dziś na lodowisku było cieplej niż w sobotę i kamienie ładnie „kręciły”. Drużyna rozegrała lepszy mecz niż z Holandią, a grała przeciwko zespołowi, który moim zdaniem jest numerem 1 w Dywizji B. Znam Estonki, bo trenowałem te zawodniczki w sezonie 2016/17. W ubiegłym roku Estonia grała w Dywizji A i spadła z niej tylko z powodu gorszego wyniku DSC niż miały rywalki. Jeśli chodzi o grę mojej drużyny, to powiem tak: dziewczyny robią swoje, na pewno jeszcze nie ustabilizowały formy, ale takie zwycięstwo dodaje pewności siebie – komentował trener Biało-Czerwonych Brian Gray.
Niestety, w sesji wieczornej zawodniczki szkockiego szkoleniowca miały pecha. Przegrały 7:9 z Finlandią (1, –1, 2, 1, –1, 1, 2, –4, –2, –1), choć po siedmiu endach prowadziły 7:2! Właśnie w tej partii kapitan naszej drużyny Aneta Lipińska potknęła się na haku (miejsce, z którego zawodnicy wybijają się przy zagraniu), przewróciła i mocno się potłukła. Bolesny uraz skipa odbił się na grze drużyny, która już do końca meczu nie zdołała wywalczyć żadnego punktu. – Myślę, że Aneta będzie zdolna do występu w następnym spotkaniu – informował Gray.
Pozostałe niedzielne wyniki w Dywizji B kobiet: Austria – Finlandia 9:3, Słowenia – Słowacja 7:6 (po ekstra endzie), Łotwa – Anglia 8:6, Węgry – Holandia 9:3, Anglia – Holandia 8:6, Łotwa – Słowacja 9:2, Estonia – Austria 10:2, Słowenia – Węgry 10:8. Po 3 sesjach nasza kadra zajmuje miejsce 2–6 (bilans 2–1).
W poniedziałek Polki rozegrają jeden mecz – o godz. 8.00 polskiego czasu z Łotwą.